Tulipanowy dzień kobiet
- as
- 24 mar 2019
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 27 mar 2019
Na początek grzecznie się przedstawię :) Mam na imię Agnieszka. Jestem jedną z trzech tytułowych blogowych mam. Na co dzień zmierzam się z takimi samymi problemami jak każdy z obserwujących naszego bloga. Pomysł z blogiem w mojej głowie zaświtał już wieki temu. Zawsze jakieś wymówki potrafiły się znaleźć. Gdzieś kiełkowała myśl, aby z innymi podzielić się tym, co siedzi w mojej głowie. Jakiś taki sposób terapii dla mnie zapracowanej mamy dwójki szalonych i pełnych energii dzieciaczków. Każde z nich inne. Codzienne „muszę to, muszę tamto” odwlekało ten moment. Ale jest!! Spina pośladów (chyba najbardziej w moim wydaniu) i udało się dopiąć każdej z nas swoją część tego, czym chcemy się z Tobą podzielić. Ja sama często inspiruję się pomysłami innych dodając jakieś innowacje. Wystarczy, że pomysł pojawia się, dzielę się z dzieciakami pytając ich o zdanie. Jeszcze ani razu nie usłyszałam nie. Ich entuzjazm powoduje, że mnie się chce. Więc zabieramy się do dzieła i powstaje coś, co we mnie kiełkuje, uzewnętrznione dłońmi moimi i tymi dziecięcymi. Rezultaty bywają różne, ale zawsze dla mnie jako matki, piękne. Zapraszam cię w świat głowy pełnej inspiracji :)

W tym roku dzień kobiet wypadał w piąteczek, piątunio :) Zabiegana mama zapomniała, że ma swoje święto. Zapomniała, że są kobiety w najbliższym otoczeniu, które będą czekały na pewien sposób uznania przez panów. A że mój syn bardzo lubi obdarowywać panie w swoim otoczeniu, musieliśmy się do tego jakoś przygotować. Wzięłam telefon w łapki, weszłam w Internety szukając inspiracji. Dzień kobiet kojarzy się z faktem obdarowywania pań przez panów przede wszystkim kwiatami. I tak też w tym kierunku zmierzyłam, choć sytuacja była dynamiczna, gdyż przez głowę przeszła mi myśl, aby kupić. Czwartek wieczór… Gdzie ja rano przed pracą będę szukać otwartej kwiaciarni. Przez cały dzień przecież zmarnują się biedne. Wygrały więc te robione, na które za kilka miesięcy spojrzę i nadal będą przypominać wspólnie spędzony czas z dziećmi, obklejone, pomalowane palce oraz wiele wiele satysfakcji ze wspólnie spędzonego czasu, którego jednak w codziennej bieganinie jest bardzo mało. Oraz radość, radość obdarowującego syna :)

Tulipany
Tulipany kojarzą się z wiosną i słońcem, na które w marcu tak bardzo czekamy.
W związku z tym, że entuzjazm dzieci udzielił się mi, zaczęłam główkować co jest potrzebne. Tak więc szybkie ogarnięcie tematu stało się priorytetowe. Potrzebny kolorowy papier zawsze w większej ilości czeka przygotowany na różne sytuacje losowe, np. w stylu „mamo porysowałbym, -łabym na kolorowym papierze”. Więc nigdy nic nie wiadomo. Papier przygotowany. Później należało pomyśleć o łodyżkach kwiatka. I tak oto myśl zaświtała, że przecież poprosiłam jakiś czas temu kogoś bliskiego, aby w momencie zakupu kawy na stacji benzynowej zabrał dwa dodatkowe patyczki (na czas „a może by tak coś z zrobić?”), innym razem sama w sklepie po sąsiedzku zapytałam panią ekspedientkę po sezonie letnim, czy nie mają jakichś zbędnych patyczków do lodów. I tak dosyć sporo uzbierało się. Do wykorzystania właśnie teraz. Internety podpowiedziały, głowa przetworzyła i tak oto jakoś powstał szablon do wykorzystania na tulipanki. Idąc tym tropem powstały i liście. Do ich powstania potrzebny był kubek, zielona kartka (zawsze białą można pomalować na zielono), ołówek i nożyczki. A i jeszcze chęci ;)
Miejsce pracy przygotowane, potrzebne sprzęty, narzędzia i materiały również. Dzieciaki bardzo chętne, pełne dziecięcego entuzjazmu. Ogłoszenie parafialne dzieciakom oznajmione. Zabieramy się do pracy. Córcia otrzymuje fartuszek (aby ubranka zbytnio przypadkiem nie ubrudzić), zieloną farbę, w łapkę pędzel i odliczoną część patyczków.

Zbyt grubej ilości farby na pędzelek nabierać nie można, gdyż zbyt długo będą schnąć. Zależy nam, aby jak najszybciej z tym się uporać. Instrukcje przekazane. U niej praca wre. Pierwszy tulipanek wykonuje mama, aby pokazać, co i jak należy wykonać. Syn wybiera kolor pierwszego kwiatka, mama przykłada szablon i pokazuje jak należy wykonać. Nożyczki w łapki i wycinamy.
Następnie powstaje szablon liści. Miał wyglądać jak typowe liście tulipanów. Jednakże chcemy, aby nasz projekt był nasz, indywidualny. Córka szybko uporała się z pomalowaniem, dla niej praca na dzisiaj skończona, gdyż jak to z maluchami bywa, szybko się nudzi. Zabiera kolorowankę, ale nie odchodzi od stołu, ciągle nasze poczynania obserwuje, by ponownie wkroczyć w odpowiednim momencie dla siebie. Zabieramy się wspólnie z synem za pracę. Ja odrysowuję, a on ćwiczy motorykę rączek wycinając. Tak oto powstają kolorowe kwiaty tulipanków. Następne przygotowują się liście, tym razem zamiana, syn odrysowuje, mama wycina. W między czasie, jak my we dwójkę działamy przy kwiatkach, patyczki ładnie wysychają.

Dzięki takiemu podzieleniu prac na etapy jesteśmy w stanie dosyć szybko uporać się z całą naszą pracą. Przy klejeniu wkracza córcia. Wszystko ładnie wyschnięte możemy ładnie posklejać. Używamy kleju typu magic, który jest biały, a po wyschnięciu pięknie robi się nam bezbarwny, dodatkowo ładnie trzyma.

Jak początkowo zakładałam była opcja trzech kwiatków, ale pomysł ewoluował na 24 sztuki. O tylu osobach syn pomyślał. Wszystko ładnie posklejane przy pomocy mamy i dzieciaczków. Pięknie się prezentuje!! Radość obdarowywanego oraz obdarowywanej osoby bezcenne :)

Comments